IPW Las Vegas 2021

Największe coroczne targi turystyki przyjazdowej do USA, w 2021 r. miały miejsce w Las Vegas. Dziwne targi bo i rok dziwny. Na świecie i w Ameryce. Z jednej strony, w tym globalnym kontekście to oczywiście pandemia, w węższym lokalnym, dziwna amerykańska rzeczywistość po ataku na Kapitol, czytaj – ataku na demokrację. Obie połączyła reakcja zdziwienia i niedowierzania, by nie rzec całkowitej bezradności. I o ile pandemia minie, to kryzys demokracji niekoniecznie.

Choć przygotowania do tych targów trwały cały rok (w poprzednim roku się przez pandemię nie odbyły) to właściwie prawie do końca, do początków września 2021 nie było pewności czy i te w Las Vegas się odbędą. A ich termin wyznaczono na 18-22 miesiąca. Ameryka, po kolejnej fali coronavirusa wciąż pozostawała zamknięta dla gości z zewnątrz. Także dla nas, z grupy Schengen choć w kierunku Europy ze Stanów można już było od dłuższego czasu przyjeżdżać. Trudno to było zrozumieć, bo wyszczepialność w Europie była w tym czasie większa niż w Stanach – z małymi wyjątkami, jak niestety najlepiej wiemy. A targi, promujące amerykańskie atrakcje turystyczne nie miały by większego sensu, gdyby zagraniczna branża, także zagraniczne media zgody na wjazd do Stanów nie dostały. Targi może by się i odbyły, zaawansowanie w ich organizację było już znaczne i być może więcej kosztowało by ich odwołanie, ale byłyby tylko mało znaczącym wewnętrznym kolejnym eventem.

Zdawał sobie z tego doskonale sprawę organizator targów rządowa agenda U.S. Travel Association i usilnie starał się o wyłączenie z restrykcji wjazdowych zaproszonych na targi z zagranicy gości. Tak też się ostatecznie stało, niemal „w ostatniej chwili”, na podstawie prezydenckiego dekretu NIE (National Interest Exception) przedstawiciele zagranicznych biur podróży i zagraniczni dziennikarze dostali zgodę na wjazd do USA. W tym dwoje dziennikarzy z Polski: Katarzyna Siekierzyńska i niżej podpisany.

Sięgnę pamięcią wstecz, bo jako dziennikarz z Polski od kilkunastu lat jestem obecny na tych, organizowanych co roku w innym mieście targach. Bardzo je lubię, niezależnie od ich znaczenia. Pamiętam swe pierwsze w St. Louis w 2003 roku i ostatnie przed pandemią w 2018 w Denver. W międzyczasie odbywały się one (w paru miastach już kilkakrotnie) w Orlando, Las Vegas, Los Angeles, Anaheim, Nowym Orleanie, Nowym Jorku, Miami, Chicago, Waszyngtonie. Zawsze były organizowane z wielkim rozmachem, z imprezami towarzyszącymi, często urozmaicone znakomitymi koncertami gwiazd muzyki pop i rocka. Pozostaną mi w pamięci wspaniałe plenerowe koncerty i nazwiska: Chuck Berry – niezapomniany 1,5 godzinny koncert w St. Louis nad rzeką Missisipi tuż przy symbolu miasta Gateway Arch projektu fińskiego architekta Saarinena; Donna Summer w Walt Disney World Resort w Orlando; The Monkees w Anaheim czy Lionel Richie w słynnym Babylon przy Kodak Theatre w Hollywood. Mam więc skalę porównawczą zarówno gdy idzie o same targi, spotkania i rozmowy jak i ich te szalenie atrakcyjne targowe „dodatki”.

W Las Vegas są najlepsze restauracje na świecie – z prostego powodu, tu są największe pieniądze, stąd zjeżdżają się z całego świata najlepsi, najlepiej płatni kucharze. Zdjęcie z szefem restauracji rybnej w Venetian. Wybór świeżych ryb, za chwilę znajdą się na talerzu.

I to porównanie słabo wypada dla tych ubiegłorocznych w Las Vegas. Pomimo, że się ostatecznie odbyły to sytuacja pandemiczna odcisnęła na nich swe znaczące piętno. Zdecydowanie mniej stoisk wystawców, niektóre stoiska przygotowane, ale nieobsadzone, znacznie skromniejszy program artystyczny, ograniczone do minimum wycieczki dla dziennikarzy – wszystko przez coronavirusa – co można i trzeba zrozumieć.

Wracając do meritum spotkań targowych. Idei głównej czyli możliwości przekazania informacji zachęcającej do przyjazdów turystycznych do Stanów, przygotowanej przez amerykańskie biura podróży, hotele, parki narodowe, lokalne czy miejskie organizacje turystyczne, firmy przewozowe… do przybyłych na targi ze świata chętnych, też głównie z biur podróży. By atrakcje te poznali, w konsekwencji zakupili do sprzedaży w swych krajach. Lub, w wypadku dziennikarzy, blogerów, instagramerów je opisali. Istotą więc tych – i nie tylko tych – targów były spotkania zainteresowanych rozmową stron. Z dziennikarzami w trakcie całodniowej i umówionej wcześniej sesji spotkań „twarzą w twarz” zwanych Media Marketplace.

To tylko hotelowe lobby w Cesar Palace

By zamknąć temat porównań kilka liczb. Zwykle na IPW przybywało ok. 6 000 osób, a dodać trzeba, że nie ma na nich publiczności – to spotkanie dla profesjonalistów. W ub. roku do Las Vegas przybyło ok. 2 500 wystawców. Co jest odbiciem spadku ruchu turystycznego, by nie powiedzieć jego załamania. Wszyscy mają nadzieję, że rok bieżący zakończy kryzys spowodowany coronavirusem i wszystko wróci szybko do normy (optymiści podają lato 2022 jako pełen powrót), kilka więc liczb obrazujących pozycję na turystycznym rynku globalnym Stanów Zjednoczonych.

Stany już kilka lat temu wyprzedziły Francję w wolumenie turystów z zagranicy. To co najbardziej ich tu ciągnie to parki narodowe, ogólnie Kalifornia i miasta Nowy Jork, San Francisco, Los Angeles, Nowy Orlean, Orlando i Las Vegas. Zachęca też świetna turystyczna infrastruktura i – ogólnie mówiąc – sympatyczna, otwarta atmosfera, zawsze sprzyjająca wypoczynkowi i zwiedzaniu.

Kto z kolei odwiedza Stany? – tu, co oczywiste na czele są jej najbliżsi sąsiedzi, a więc Kanadyjczycy i Meksykanie, dalej idą Japończycy, Australijczycy, Brazylijczycy. Najszybszy przyrost turystów w ostatnich latach miał miejsce z Chin, Korei Południowej i Indii. Wśród Europejczyków tradycyjnie najwięcej jest Anglików i Niemców. O krajach z Europy Wschodniej trudno coś powiedzieć, bo część z nich, szczególnie tych o większym potencjale np. Polska objęta była jeszcze do niedawna ograniczeniami wizowymi. Teraz to się zmieniło i zapewne znajdzie swe odbicie w kolejnych statystykach. A „póki co” dość wysoko i to od lat notowane są w niej … małe Węgry.

Dziennikarze z Polski nad Grand Canyon

No i Las Vegas – miasto wyrosłe na pustyni. Pierwotnie jako zaplecze mieszkaniowe dla inżynierów i robotników zatrudnionych przy budowie Zapory Hoovera. Zapora jest na rzece Kolorado – jej nazwa pochodzi od prezydenta Hoovera, niezwykle zaangażowanego w tę inwestycję – która spiętrzając wody tej rzeki utworzyła jezioro Lake Mead, z którego słodka woda przesyłana była dla niezwykle jej spragnionych mieszkańców suchego Los Angeles. Kolejny ważny etap w rozwoju Las Vegas to oficjalne dopuszczenie w Nevadzie hazardu i kasyn. To rozpoczęło niezwykle dynamiczny okres rozwoju miasta na pustyni, które trwa do dziś. Nawet w skali jednego roku ten wzrost w postaci nowych wspaniałych hoteli można dostrzec.

Ja mam z oceną tego miejsca pewien kłopot. Bo choć trudno nie widzieć rozmachu architektonicznego i nie docenić funkcjonalności hoteli, a w zasadzie wielkich galerii z dziesiątkami restauracji, kasyn, sal koncertowo-sportowych, sklepów … to i trudno nie dostrzec chaosu estetycznego, kiepskiego gustu, czasem złych emocji wywołanych ludzką słabością i chęcią zysku. Przez większość roku, z pewnym spadkiem na upalne lato tłumnie ściągają do Las Vegas goście.Sięgając po niezbyt wyszukane porównanie, to trochę tak jak z naszym disco-polo. Niektórych zachwyca, wielu denerwuje, ale i sporo go słucha.

Bryce Canyon

Jest jednak jedna rzecz, która przesądza w moim mniemaniu o nadzwyczajności i pozytywnej wartości tego miasta. Jak żadne inne w Stanach jest Las Vegas doskonałym geograficznie punktem wyjścia do zwiedzania okolicznych atrakcji turystycznych, głównie parków narodowych. Choć większość lądujących na McCarran International Airport ma „w głowie” wizję szybkich zysków w kasynach (wyjeżdżając ta świadomość, a raczej rzeczywista wiedza jest już całkiem inna) to i jest wśród przyjezdnych wielu, którzy z hoteli miejskich korzystają, ale li tylko by w nich się przespać, a czas pozostały poświęcić na zwiedzanie okolicznej niezwykłej natury. Tu moja uwaga dla wszystkich rodaków, którzy o „zaliczeniu” najsłynniejszych amerykańskich parków narodowych marzą. Wariant najprostszy i paradoksalnie (bo benzyna w Stanach nie jest już tania, za każdy wjazd samochodem do parku czy rezerwatu trzeba zapłacić 30 $ od auta) najtańszym rozwiązaniem będzie wykupienie w jakimś lokalnym biurze podróży (można w hotelu) wycieczki autokarowej z przewodnikiem. Nawet na wyjeździe jednodniowym, przy bardzo porannym starcie (autobus podjeżdża pod kilka większych hoteli) można zobaczyć Zion National Park i Bryce Canyon, innego dnia Grand Canyon i Hoover Dam, jeszcze innego Death Valley i Sequoia National Park. Wrażenia po późnowieczornym powrocie do wygodnego hotelu nie pozwolą na szybkie zaśnięcie.

Wracając na koniec do pandemii kilka cytatów najważniejszej od lat osoby w turystycznej branży, prezydenta i dyrektora generalnego US Travel Association Rogera Dow, bo to co on mówi i uważa – i co potwierdził na naszym dziennikarskim spotkaniu w Las Vegas – oddaje i skalę problemu i – to co może dziś już ważniejsze – nadzieję na przetrwanie i pełne odzyskanie rynku, jego powrót do stanu sprzed pandemii. To bardzo amerykański, optymistyczny sposób myślenia, który w stosunku do czegoś tak pięknego i potrzebnego jak ludzka potrzeba odpoczynku, zwiedzania, odkrywania nowych rzeczy wydaje się być jednak całkowicie na miejscu.

Wiec za częstym przed laty gościem w tym mieście Elvisem Presleyem zaśpiewajmy – Viva Las Vegas! – i wsłuchajmy się w słowa Rogera Dow.

„Ostatnie dwa lata testowały naszą branżę jak nigdy dotąd. Chcę jednak zwrócić uwagę, że jesteśmy w lepszej sytuacji po COVID niż kiedykolwiek byliśmy jako branża, aby zacząć odbudowywać naszą przyszłość. Nigdy bowiem nie byliśmy bardziej zjednoczeni i to jest jasny punkt do wyjścia, który przysłuży się nam w bliskiej już przyszłości… Odbudujemy rynek i wrócimy do jego wzrostu wychodząc poza pandemię i z optymizmem patrząc w przyszłość.
Najgorsze mamy już za sobą, na co wskazują dzisiejsze statystyki pokazujące, że segment krajowych podróży wypoczynkowych w USA w dużej mierze się poprawił i że wzrost popytu na podróże po wprowadzeniu szczepionek w zeszłym roku spowodował, że ponad 80% Amerykanów twierdzi, że planuje wakacje w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. Pamiętając wciąż jednak, że skumulowane straty w wydatkach na podróże wyniosły w USA w czasie pandemii 730 miliardów dolarów i że ponad 7% turystycznej infrastruktury pozostaje stracona.
Tym samym realna prognoza pokazuje, że zarówno krajowe podróże służbowe, jak i międzynarodowe podróże nie zostaną w pełni odzyskane do 2024 r.
Widziałem jednak już nie jeden raz jak ta branża robi niezwykłe rzeczy!
Na przykład po 11 września, po którym wiele osób mówiło, że nikt już nigdy nie przepłynie oceanu, a już w rok po tym tragicznym wydarzeniu nastąpiła rekordowa liczba podróży międzynarodowych od dziesięcioleci. Podobnie po kryzysie finansowym z 2008 r. niejeden genialny ekonomista mówił, że 30% hoteli będzie musiało się zamknąć, po czym nastąpiło 10 lat największego rozwoju branży turystycznej w historii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *