Moje podróże
Normandia
Relacja poniższa to pokłosie „wolności podróżowania” przed coronavirusem. Teraz, zamknięty z konieczności w domu spisuję swe podróże z końca 2019 i początku 2020 roku. Po mniej znanej turystycznie Europie. Głównie jej miasteczkach, bo to mój ulubiony temat. Jedna z tych podróży prowadziła do Normandii.

Niewiele ponad godzina jazdy dzieli Paryż do wybrzeża Morza Północnego, regionu Normandia. Bliskość morza i ładnych plaż sprzyjała i sprzyja powstawianiu tam miejscowości o wypoczynkowym charakterze, z charakterystyczną ”kurortową” architekturą. Paryż jest dobrze skomunikowany zarówno z Havre jak i stolicą Normandii Caen. Z centralnego paryskiego dworca Flixbusa na Parc de Bercy (stacja metra Bercy) co godzinę odchodzą autobusy do Normandii. Czasem – przy odrobinie szczęścia – można kupić bilet za… 5 Euro.

Dobrym miejscem startowym do zwiedzania Normandi jest Havr, skąd odchodzą lokalne pociągi (dwa razy dziennie) do nadmorskiego kurortu Fecamp. Sam Havre wart jest oczywiście poświęcenia kilku godzin na zwiedzanie jego starej portowej części, mnie bardziej interesowało klifowe normandzkie wybrzeże i Fecamp. Urocze jest to małe normandzkie miasteczko z pięknymi kamieniczkami łączącymi drewno z cegłą i kamieniem, brukowanymi wąskimi uliczkami, kilkoma zabytkami dużej klasy: gotyckimi zabudowaniami klasztoru oo. benedyktynów, renesansowym pałacem benedyktyńskim, starym benedyktyńskim browarem…, ale przed wszystkim plażą pod wysokim klifem.

W drugą stronę od Havru czyli na Zachód, tym razem lokalnym autobusem udałem się do niezwykłego miasteczka Honfleur. Mało znane w Polsce, a przepiękne. Dojazd do miasteczka z Havre prowadzi niezwykłym wiszącym „Mostem Normandzkim” przerzuconym nad uchodzącą tu do Morza Północnego Sekwaną, uważanym nie bez powodu za wybitne dzieło francuskiej techniki.

Honfleur zachwyca – położone w zatoce portowej, wysokie ale wąskie kamieniczki z fasadami ceglanymi, kamiennymi lub przykryte szarymi łupkami skalnymi tworzą jedną z oryginalniejszych europejskich panoram miejskich. Na zapleczu tej niezwykłej ściany są domy i budynki o wiekowej historii, bardziej już tradycyjne, łączące elementy murowane z niezwykle finezyjnymi, także giętymi elementami szachulcowych belek konstrukcyjnych i dekoracyjnych. Można siedzieć godzinami w knajpkach portowych na nabrzeżu, pić dobre normandzkie piwo … i nic nie robić.

Kierując się dalej na Wschód dojedziemy do typowego kurortu nadmorskiego, celu wyjazdu paryżan nad morze, małej miejscowości Deauville. Tu warto się przejść nadmorską promenadą z historycznymi willami i rezydencjami w ogrodach i parkach, hotelami typu grand, kasynami. Czuje się tu bogactwo nieodległego Paryża i jego wakacyjnych mieszkańców.
Krzysztof Kaniewski